sobota, 31 października 2015

Rozdział 3


Dalila
-Dali nie ma Cię i nie ma. Wiem, że jesteś modelką i szykowanie się zajmuję Ci dużo więcej czasu niż normalnej dziewczynie, ale miałaś być tu 30 minut temu! - Krzyczy do słuchawki oburzony Aaron
-Jestem ulicę obok. Zaraz będę.- Odpowiadam.
Gówno prawda. Stoję już 15 minut na tej przeklętej zakopiańskiej uliczce obok klubu i za żadne skarby nie chcę tam iść. Jedyne, na co mam ochotę, to zapalić papierosa, ale ja przecież nigdy nie paliłam i nie zamierzam zacząć.  Ogarniam się znowu w myślach i odwracam za siebie. Gdy dostrzegłam bandę jakiś podejrzanych typków kilkaset metrów ode mnie. Postanawiam w końcu ruszyć tyłek na miejsce. Przecież nic złego się nie stanie.
Wchodzę do klubu i próbuję odszukać Aarona. Zamiast tego dostrzegam Fettnera, który do mnie natychmiast podchodzi.
-Kogo moje oczy widzą. -Wita się ze mną i całuje w kącik ust.
Kolejny pieprzony narciarski bawidamek.  
-Hej Manu.- Odpowiadam.
-Co skłoniło Cię do pojawienia się na konkursie? Czyżby Welli...
-Śmieszny jesteś.- Odpowiadam.- Mój brat miał swój debiut.
-Nie wierze, że się zjawiałaś na żadnym konkursie już z 2 lata. Jak życie?
-Nie było mnie na żadnym konkursie już 2, 5 roku. Dobrze. Zadziwiająco dobrze, a u Ciebie? Mam rozumieć, że nadal jesteś drugim narciarskim bawidamkiem zaraz po tej niemieckiej blond kreaturze?
-Och przestań. Jestem już za stary, żeby na każdym konkursie rwać inną małolatę na jedną noc.
-Rwiesz dwie małolaty na jedną noc? Jeśli tak to...
-Przestań ludzie na prawdę się zmieniają...-Mówi, a ja patrzę na Wellingera, który jest otoczony wianuszkiem dziewcząt i do każdej robi maślane oczka.
Niemiecki alvaro.
-Dojrzałem trochę. Idziesz się napić?- Pyta,a ja odrywam wzrok od tego żałosnego widoku.
-Muszę znaleźć Aarona i powiedzieć mu, że już jestem. - Opowiadam.
-Jak coś wiesz gdzie mnie szukać. -Klepie mnie delikatnie po tyłku i odchodzi do baru.
Ludzie się zmieniają, akurat.... Fettner prowadzi tak samo rozwiązły tryb życia jak kiedyś... Najpierw klepie mnie po tyłku, a potem idzie bajerować jakieś blondynki przy barze.
Nagle zobaczyłam Aarona stojącego przy Hilde i Fannemelu. Podeszłam do nich i się przywitałam, po czym powiedziałam bratu, że jak coś będę gdzieś koło Fettnera. Znów znalazłam się obok bruneta i z kieliszkami w dłoniach rozmawialiśmy:
-Skoro już sobie tak miło gawędzimy to modelki mogą pić?
-A sportowcy mogą?- Odpowiadam.
-Nie było tematu. -Uniósł  rękę w geście poddania.
-Czeeeeść mój ulubiony kumplu z kadry i Dalilo. - Wita się z nami Michael. -Co ty tu robisz dziewczyno? Ze 100 lat Cię nie widziałem, a jak wydawało mi się, że widziałem Cię dzisiaj przy skoczni to Kraft kazał mi się puknąć w czoło. W ogóle co my tu jeszcze gadamy. Chodź tańczyć. Niby cieszę się, że już nie jesteś z tym Wellingerem, ale teraz Cię już nie widujemy. - Zaczął ciągnąć mnie za rękę Hayboeck.
Tańczę razem z nim na parkiecie i zadziwiająco dobrze mi idzie, a gdy przypominam sobie, dlaczego mi wychodzi, przestaję się uśmiechać.

-Ruszasz się jak kij od miotły.
-Cóż sprawiło, że chcesz tańczyć z kijem. Inne dziewczyny tańczą na pewno lepiej.
-Wiesz....Może i się skuszę, ale to, dlatego, że lubię jak jesteś taka zazdrosna.- Muskał mi delikatnie szyję ustami.- Nikt nie może być idealny, a twoją niewątpliwą wadą jest taniec.
- Znalazł się pan idealny.
-Niewątpliwie.
-Pan idealny, który zamiast uczyć się do matury włóczy się po polskich klubach. - Zakpiłam.
- Pan idealny nie może nic poradzić, że bardzo stęsknił się za panią prawie idealną i przyjechał do Polski. Za to bardzo, by mu pomogło gdyby pani prawie idealna przyjechała do Niemiec po jej maturze i została bardzo, bardzo, bardzo długo z panem idealnym.
-Jak długo?
-Nie wiem ile w Niemczech, ale wiem, że ze mną to do końca świata- Pocałował mnie delikatnie w usta.
Nie wiem, co się stało, ale przez wspomnienia robię się jeszcze bardziej wściekła na wszystko, i po każdym tańcu ląduje w ramionach innego mężczyzny na jedną piosenkę, oczyszczając głowę ze wszystkich natręctw.
Pieprz się Wellinger, już więcej mną nie zawładniesz, nawet w myślach.
Andreas
Przyszła i bawi się świetnie. Jak nie w ramionach Fettnera, to Hayboecka, jak nie jego to kogoś innego i tak w kółko bez przerwy, nie zwraca żadnej uwagi na mnie.  Jakbym wyparował, a ona zapomniała, o wszystkim między nami.  Może rzeczywiście zapomniała?
-Cześć niedoszły bracie. - Mówi Aaron przysiadając się koło mnie.
-Cześć niedoszły bracie.- Odpowiadam dalej wgapiając się w Dali, a wianuszek dziewczyn, które stoją obok mnie nie daje nam spokoju.
-Dam Ci jedną radę. Może dwie.  Ewentualnie trzy, ale pamiętaj, że mówię to z troski i nie chcę, żeby w jakikolwiek sposób nasze relacje ucierpiały, bo widzisz ja Cię zawsze lubiłem, w odróżnieniu od rodziców.
-Mów.- Patrzę na kufel z piwem.
- Po pierwsze to, że mówię na Ciebie niedoszły bracie to nie znaczy, że nie możesz stać się jeszcze przyszłym-obecnym. Po drugie albo zrobisz coś jeszcze dzisiejszej nocy, albo chuj to wszystko strzeli i nie wiadomo, kiedy się zobaczycie.  Czy za rok, dwa, a może pięć, a wtedy będzie za późno bo oboje będziecie w nieszczęśliwych związkach, Po trzecie spiesz się ,bo ona w głębi duszy jeszcze na Ciebie czeka chociaż nie chcę się do tego przyznać przed samą sobą.  Zrobisz z tą wiedzą, co chcesz, ale ja mam nadzieję, że niedługo będę mógł Ci powiedzieć po prostu bracie. - Zakańcza i odchodzi w stronę wymachującego w jego stronę butelką Kubackiego.
Chwilę później dochodzi do mnie, co powiedział Aaron i patrzę jeszcze raz na brunetkę. Jeśli ten gówniarz kłamie niech pochłoną go wszystkie piekła, ale teraz muszę spróbować, bo inaczej bym sobie nie wybaczył.
Podchodzę spokojnie do niej i odbijam ją z rąk innego chłopaka. Przez chwilę nawet nie podnosi głowy i nie zauważa, z kim tańczy, a ja podziwiam jej ruchy, bo kilka lat temu ruszała sie jak kłoda. Później nie jest już tak kolorowo.  Gdy unosi głowę, jej uśmiech znika, a ja wiem, że wcale nie powinno mnie być w pobliżu 20 metrów od niej.
-Co tu robisz?
-Chciałem pogadać.
-Nie mamy o czym. - Odpowiada.
-Czemu mnie skreślasz.
-Bo ty skreśliłeś nas wcześniej. Nagadałeś się? To możesz wracać już do swoich panienek.
-Nie mam żadnych panienek.
-A to ma teraz jakieś znaczenie?- Wzruszyła ramionami i zniknęła między innymi ludźmi.
 Później zobaczyłem ją tańczącą w ramionach Fettnera.
Brawo Wellinger! Brawo! Zamiast się do niej zbliżyć wepchnąłeś ja w ramiona wroga. - Krzyczałem sam na siebie w myślach.
Nie chcąc już dłużej robić z siebie błazna i patrzeć jak była dziewczyna doskonale bawi się z moim "kolegą po fachu", kieruję się znów do moich "panienek" i jestem zabawiany przez dobrą godzinę, tak,  że przestaję myśleć o czymkolwiek, a zwłaszcza o Dalili. Do pewnego momentu.   Gdy idę do łazienki napotykam Aarona, który ledwo co plącze się o własne nogi i nie mam pojęcia co z nim robić. Jest kompletnie zalany. Chcę wyjąć swój telefon i zadzwonić do Dali z własnego telefonu, a  potem przypominam sobie, że po tym wszystkim jak zniszczyła ze mną wszelkie kontakty zmieniła też numer. Wyciągam telefon tego gówniarza i dzwonię do dziewczyny:
-Aaron co jest?- Pyta.
-Chodź koło męskiej łazienki. Jest problem z Aaronem. - Mówię i nie czekając na reakcje kończę połączenie.
Gdy podtrzymuję pijanego Aarona zjawia się i Dalila wraz ze swoim towarzyszem tej nocy:
-Co się stało? Boże Aaron! Ty mały gnojku! Jak mogłeś się tak schlać! Boże on śpi czy nie żyje?- Pyta po chwili przerażona. - Widać, że jest lekko wcięta, zresztą jak Fettner, który wyłania się zza niej.
-Żyje, ale jest nawalony jak masserschmitt. Jutro będzie jak zmartwychwstały.
-Boże...Starzy mnie zabiją, jak się o tym dowiedzą.
-Do następnej Twojej wizyty zapomną.-  Mówię, a ona przeszywa mnie wzrokiem jakby chciała mnie zamordować.
-Nie dowiedzą się o niczym. Pojechali przecież na jakąś imprezę i wrócą pewnie jeszcze później niż wy. Pomogę Ci go dowlec do domu. - Mówi Manu i bierze Aarona pod pachę, a potem patrzę tylko na Dalilię, która odwzajemnia moje spojrzenie, po czym kładzie rękę na moim ramieniu i mówi:
-Dzięki, Wellinger.- Potem odchodzi i nie ma już nic.
Znika i nie wiem, kiedy ją spotkam, a to cholernie podłe uczucie, bo odkąd znowu ją ujrzałem chcę jej więcej i więcej.






Wiem,że ominęłam 9 sobót. Nawet nie wiecie jak mi głupio z tego powodu, ale napiszcie szczerze. Czyta to ktoś wgl? 

Obserwatorzy